„Gdyby
Hitler nie przegrał wojny, Polska nie była by tyle lat w ruskiej
niewoli, szybciej by się rozwijała, żyli byśmy dostatniej i
wszędzie panował by niemiecki porządek...”
To
cytat z wypowiedzi znajomego narodowca, takiego, co to pod
sztandarami "bóg, honor, Ojczyzna" właśnie glancuje byty na
niedzielny marsz. A ja wolę polski bałagan, ale taki o którym nie
muszę opowiadać po niemiecku...
Od
pewnego czasu, listopadowy tydzień, w którym wypada święto
Niepodległości, jest dla Polaków trudny. I nie dzieje się to
dopiero odkąd PIS, po cichu popierający narodowców, przejął
władzę. Pamiętamy marsze narodowców w czasach rządów Platformy
Obywatelskiej. Były jeszcze bardziej agresywne, a Warszawa po takiej
imprezie wyglądała, jak po przejściu tajfunu Tylko tyle, że wtedy
reakcja władz była prawidłowa i do dziś chodzą legendy o tym,
jak to biednych, bogu ducha winnych kiboli aresztowano prewencyjnie w
restauracji. To, że te biedaczki były uzbrojone po zęby w
kolekcjonerskie kije bejsbolowe, kolekcjonerskie kastety, noże i
inne gadżety służące do robienia rozpierduchy, umyka wszystkim
tym, którzy oburzają się na wspomnienie tamtych wydarzeń.
Minister Błaszczak, próbuje także wszystkie naganne zachowania,
które się wydarzyły w poprzednich latach lub wydarzą podczas
tegorocznego marszu, przypisać prowokatorom antypolskim. Na siłę
próbuje się udowodnić, że podpalenie strażnicy pod Ambasadą
rosyjską było zlecone przez władzę. Tylko tyle, że ten incydent,
jeśli by nawet był prowokacją, nie był nigdy agresywnym
wyjątkiem. Trzeba przyznać, że marsze narodowców za rządów
PISd, są naprawdę niewinne w stosunku do tego, co działo się
dawniej. Dziś mamy do czynienia tylko z agresywnymi okrzykami,
flarami i kilkoma banerami nawołującymi do różnego rodzaju
fobii. Nie ma wyrywania płyt chodnikowych, niszczenia witryn
sklepowych, podpalania samochodów i wulgarnego odgrażania się
władzy. Jednym z przejawów kulturalnego i rodzinnego manifestowania
patriotów w tamtych czasach, było zniszczenie wozu transmisyjnego
TVN. Różnica bierze się stad, że takie imprezy za rządów PISu,
nie są skierowane przeciwko władzy, co w najbardziej klasyczny
sposób obnaża to, czego władza się wypiera. PIS, traktuje ruchy
narodowe, jako swoje narzędzie pacyfikowania obywateli, którzy się
jej sprzeciwiają. Aby narodowcy mogli chodzić na pasku PISu, muszą
żyć z tą partią w symbiozie i w zamian za swoje usługi stają
się nietykalni.
W
ten sposób można spokojnie ramieniem narodowców złamać rękę,
uderzyć w twarz, skopać szeroko rozumianego Obywatela RP, zrzucić
winę na narodowców, potem bardzo długo nie móc ich
zidentyfikować, a jeśli nawet ich tożsamość jest znana, wykazać
dobroduszne zrozumienie dla ich wściekłości i agresji.
Być
może, Kaczyńskiemu się wydaje, że wykorzysta frustracje
narodowców, do wzbudzenia strachu w społeczeństwie, do
zniechęcenia obywateli do manifestowania swoich poglądów. Obawiam
się jednak, że uważany za doskonałego stratega Jarosław
Kaczyński, stracił politycznego nosa. Wszystko było by dobrze,
gdyby PIS był na tyle silny, by w bardzo krótkim czasie całkowicie
zniszczyć demokrację i przejąć władzę. Mamy jednak w tym
tygodniu czwarty już marsz narodowców, od czasu przejęcia władzy
przez PISowców. Każdego roku jest on większy, silniejszy i
bardziej bezczelny. Symptomatyczna jest sytuacja, w której rządzący
proszą narodowców o udawanie, że w marszu idą tylko patrioci, o
grzeczne hasła i wyłącznie polskie flagi. Narodowcy już
powiedzieli PISdom stanowcze NIE! Dla mnie jest jasne, że nie są to
patrioci, bo ich własne flagi są dla nich ważniejsze od symboli
narodowych. Jest to prawdziwe kuriozum, bo każdy inny rząd byłby
na tyle silny, by wywrzeć presję na taką organizację. Tymczasem
PIS już jest na tyle słaby, że to kibole dyktują prezydentowi i
partii rządzącej, jak mają obchodzi 11 listopada. Jakiś śmieć,
którego personaliów nie znamy, wysłał nie tylko prezydenta,
premiera z całym gabinetem i prezesa Kaczyńskiego, ale także
polską Armię, policję i inne służby do przysłowiowego diabła i
nakazał siedzieć cicho.
Panie
prezesie Kaczyński, niech pan w końcu idzie po rozum do głowy. To
jest już naprawdę ostatni moment, by uratować także pańską
dupę. Pan już naprawdę nad tym nie panuje. Za chwilę mniej lub
bardziej świadomie dopuści pan tych ludzi o bezwzględnych,
agresywnych i wypranych mózgach do służby w tak zwanej obronie
terytorialnej. A ja mogą panu zagwarantować, że kiedy już ich pan
przeszkoli i dozbroi, oni pierwsi zwrócą się przeciwko panu i
każdej legalnej władzy. Zamiast budować pomniki, wymyślać jakieś
zupełnie bezwartościowe ustawy o dniu wolnym, zamiast obiecywać
abstrakcyjne lotniska, kupować ludzi za jakieś zasiłki +, radziła
bym panu, dla naszego wspólnego dobra, pracować jak najszybciej nad
zmianą prawa, które by w sposób bezwzględny zakazywało
promowania faszyzmu, poglądów skrajnie nacjonalistycznych, używania
symboli nazistowskich itd. Stworzyła bym specjalne służby do
ścigania takich zachowań, a kary za tego typu przestępstwa powinny
być bezwzględne i wysokie. Każdego roku narodowcy są bardziej
bezczelni. W tym tygodniu mamy już czwarty marsz po objęciu rządów
przez prawicę. Każdego roku jest mniej flag polskich, a coraz
więcej agresji, nacjonalizmu i symboli faszystowskich. To żenujące
dla Polski, jako państwa, które zostało prawie całkowicie
zrównane z ziemią podczas II wojny światowej Państwa, do którego
na stulecie Niepodległości zjeżdżają faszyści z całego świata.
I pytam się was, PISowscy decydenci, czy na pewno wiecie, co ci
ludzie będą w Polsce manifestować i dlaczego macie złudzenia, że
będą święcić niepodległość państwa, które walczyło z
ojcami ideologii, której hołdują? Jeśli tak dalej pójdzie i
pokażecie słabość państwa, za rok bez żadnego skrępowania, ci
ludzie będą nieśli portrety Hitlera, Mussoliniego o Franco, a wam
zostanie już tylko się przyglądać w strachu. Zostaniecie pobici
mieczem, który sami daliście im do rąk.
Jeśli
się komuś wydaje, że nad tym zapanuje we właściwym momencie,
niech po prostu zajrzy do nie tak odległej historii, niech sobie
przypomni drogę Hitlera do władzy, niech porówna ideologiczne
hasła, niech poogląda historyczne fotografie zniszczonego przez
wojnę Berlina i Niemców, na których po prawie 100 latach nadal
patrzy się z nieufnością. Jeśli was nie wzruszają zdjęcia
zrównanej z ziemia Warszawy i zakładacie, że tym razem to my
będziemy agresorami i to my zdobędziemy świat, to wystarczy
spojrzeć w przeszłość i mieć wiedzę, jak takie myślenie
skończyło się dla innych narodów.
Jedyne,
co możemy uzyskać przez taką politykę, to marginalizacja na
arenie międzynarodowej i wstyd.
Mamy
XXI wiek. Większość cywilizowanych polityków zrozumiało, że
wielkość narodów buduje się na kulturze i pokoju, na tolerancji i
poszanowaniu innych, nie na zbrojeniu i nienawiści. Mieliśmy
wielką szansę dołączyć do tych najbardziej nowoczesnych i
pokojowych mocarstw. Niestety, politycy, którzy dążą do
wzmocnienia swojej pozycji bezmyślnie wykorzystują do swych celów
agresywny patriotyzm i zniewolenie umysłów wiarą katolicką.
Kościół pokazuje drogę ku ciemnocie ludu, wiedząc, że w ten
sposób łatwiej się nim rządzi. Ale kościół nie chce tej władzy
dla Kaczyńskiego, nie chcą jej dla żadnego polityka. Oni walczą o
własną pozycję i kiedy będą wystarczająco silni, zdominują i
uzależnią od siebie każdą władzę.
Mamy
w tej chwili w Polce sytuację, która powtarzała się już w
historii wiele razy i w różnych szerokościach geograficznych. Mamy
pozory walki politycznej między partiami z różnych stron sceny
politycznej. Tymczasem na zgliszczach tej wojny wyrastają dwa smoki,
jednym z nich jest kościół katolicki, a drugim ruch narodowy. One
ze sobą nie walczą, one rozumieją, że zgoda buduje, uzupełniając
się nawzajem i usprawiedliwiając wzajemne działania. Mówię to
nie tylko do nas, tych gorszego sortu, ale także do zwolenników
PISu. Przyjdzie moment, że Jarosław Kaczyński i jego poplecznicy
staną się już tak słabi i tak niepotrzebni, że zostaną zmieceni
przez wiatr historii tak samo, jak wszystkie inne siły polityczne.
PIS jest partią ludzi zaślepionych władzą. Za swoje 5 minut są w
stanie sprzedać Polskę i oddać ją w obce ręce, bo dla mnie
zarówno faszyści jak i kościół katolicki, to po prostu obcy
zaborca.
Wiem,
znowu zostanę zrugana za czarnowidztwo. Niestety, moje dotychczasowe
wizje spełniają się jedna po drugiej. Nie mówcie mi więc, że
przesadzam, że źle oceniam tych niby patriotów, z których
znakomita większość jest prawdziwa i kocha Polskę. Niestety, znam
kilka osób wyznających poglądy narodowe osobiście. Ich przywódcy
z jednej strony trzymając ich z daleka od prawdziwej wiedzy, z
drugiej piorą im mózgi dając fałszywe poczucie własnej wartości
w ramach haseł, które zioną nienawiścią. Oni budują swoją
tożsamość na idei, że my jesteśmy lepsi, bo inni są gorsi. I
gwarantuje WAM, co może być dla WAS niewyobrażalne, że wielu z
nich uważa, że Polska rozwijała by się lepiej, gdyby Hitler nie
przegrał wojny.
Podpisuję się pod tym tekstem obiema rękami ale czy nie ma już nadziei, płomienne apele do Kaczyńskiego na nic się nie zdadzą, on koniecznie chce być zbawcą narodu, albo zginąć.
OdpowiedzUsuńPrędzej to drugie...
Usuńnie zginac nie, on jest tchorzem a tchorze mysla tylko zeby inni zgineli bo tchorze bardzo sie boja swojej smierci, innych, tak, tym sie zywia
Usuń100% prawdy. Gratuluję. Trafiłem na tego bloga przypadkiem ale chyba będę zaglądał częściej.
OdpowiedzUsuń