Kornel
Morawiecki nie był nigdy moim idolem. Wiele osób podkreśla jego
zasługi w walce z komuną. Ale ja już wtedy wyczuwałam pierwiastki
skrajnie narodowe w działalności jego i Solidarności Walczącej.
To szczęście, że całą rewolucją kierował pokojowo nastawiony
Lech Wałęsa, bo uniknęliśmy rozlewu krwi. Ale godzę się na to,
by zasługi Kornela Morawieckiego oceniła historia.
Mówi
się, że o zmarłych powinno się mówić dobrze, albo wcale. Ja
uważam, że zawsze trzeba mówić prawdę, chociaż oczywiście nad
trumną, trzeba zachować delikatność i kulturę. Ostatnie 4 lata w
działalności zmarłego dziś polityka były bardzo kontrowersyjne.
Nie zgadzam się z jego poglądem, że prawo nie jest święte, a nad
prawem jest naród. Bo prawo jest jedyną stałą, jedyną osią,
wokół której może w sposób normalny toczyło się życie. Nie
podobało mi się także głosowanie na dwie ręce za Morawieckiego,
co go nie oburzyło i uznał to za dobry zwyczaj. Całkowicie nie
podoba mi się to, że taki bohater walki o wolność i taka legenda,
wychował syna na karierowicza i kłamcę.
Mówić
do zmarłego nie ma sensu. Niech mu ziemia lekką będzie, a ludzie
niech zachowają o nim wyłącznie dobre wspomnienia. Zwrócę się
więc do pogrążonego w żałobie syna, premiera Mateusza
Morawieckiego.
Śmierć,
panie premierze nie wybiera, dopada każdego i na razie nikt nie
wymyślił na nią lekarstwa. Ja, jako całkowita sierota i dziecko,
które niedawno straciło ojca, zwyczajnie panu współczuję, jak
innemu dziecku, które właśnie ojca straciło.
Moglibyśmy
w tej wyjątkowej chwili powtarzać liczne plotki o związkach pana
Ojca z Rosją, o licznych kochankach. Moglibyśmy także zmienić mu
życiorys w Wikipedii, moglibyśmy nazwać żydem, zdrajcą,
współpracownikiem itd. itd. Ale MY, to nie wy! Nie potraktujemy
pańskiego Ojca tak, jak Pana przyjaciele dalsi lub bliżsi
potraktowali Mazowieckiego, Geremka, czy profesora Bartoszewskiego. A
jestem pewna, że nie darujecie także Wałęsie, Michnikowi,
Kwaśniewskiemu i innym naszym postaciom z historii, gdyby ten świat
opuścili, (oby żyli, jak najdłużej). Nie będziemy w rocznicę
śmierci wystawać pod domem pana ojca i nie będziemy go wyzywać,
tak, jak to wielu tak zwanych patriotów robi każdego roku pod domem
Jaruzelskiego, nie będzie także gwizdów i śmiechów na
cmentarzu...chociaż pokusa jest wielka, by poczuł pan, jak to jest,
kiedy ktoś opluwa trumnę człowieka, który jest nam bliski. Ale
MY, to nie WY! My będziemy milczeć nad trumną. I potraktujemy pana
Ojca z szacunkiem, na jaki zasługuje każdy człowiek, który
odszedł na zawsze.
Kiedy
doszła mnie dziś wiadomość o śmierci pana Ojca, miałam naprawdę
mały promyk nadziei, że w swoim bólu i bacząc na stratę, nie
będzie pan wykorzystywał trumny ojca w kampanii wyborczej, nie
będzie brał ludzi na litość i wzbudzał przesadnego współczucia,
że się Pan zachowa, jak mężczyzna. Nadzieja ta była bardzo
słaba, wiedząc, że popiera pana partia, która na trumnach serfuje
lepiej, niż niejeden australijski mistrz świata. Ciało jeszcze do
końca nie ostygło.., a pan już opowiada o przesłaniach płynących
z ust pańskiego umierającego Ojca, które powinien pan w takiej chwili zachować dla siebie. Czyli promyk nadziei zgasł...
Za chwilę się dowiemy, że kazał ludziom powiedzieć, że
Kaczyński jest najlepszym, co mogło Polskę spotkać. Wstyd panie
Morawiecki! My, pańscy oponenci zachowamy się z honorem wobec
śmierci, a pan?
Jeśli miałbym powiedzieć coś o Kornelu Morawieckim to wedle zasady będę milczeć. Nie za długo będę milczeć bo życie się toczy i pisze historię i trzeba wyrażać swoją opinię by została zapisana właściwie o każdym. A zwłaszcza o tych którzy chcieli tak bardzo być przywódcami i wzorami dla całego społeczeństwa. Dla równowagi ale też dla ukazania że są osoby które swoim odejściem odbierają każdemu cząstkę to odejście Jana Kobuszewskiego. Może młodsi nie za bardzo go kojarzą. Ale osoby w średnim i starszym wieku pamiętają tak wiele jego ról filmowych i teatralnych że nie ma potrzeby przypominać kim był. I tej osoby będzie mi brakować a na pocieszenie pozostaną wspomienia zaklęte w obrazie.
OdpowiedzUsuń